21 sierpnia 2012

Rozdział 3


            Po kłótni z Jaredem musiałem się przejść, pobyć sam. Denerwował mnie już od dłuższego czasu. Miałem nadzieję, że mu przejdzie i będzie, jak dawniej, gdy byliśmy jeszcze w szkole średniej. Nigdy jednak nie zrobił takiego głupstwa, jak wtedy. Miałem go po prostu dość i chciałem odpocząć. Postanowiłem wybrać się do moich rodziców, na drugi koniec miasta. Przeszukałem kieszenie spodni, w których znalazłem ostatnie dolary. Wystarczyło jednak, by dojechać do celu. Zatrzymałem się na chodniku, gdzie wciąż mijali mnie zabiegani przechodni. Wokół otaczało mnie tyle ludzi, że o mało co mógłbym się zgubić, lub zostać staranowanym. Kilka kroków ode mnie zauważyłem żółty samochód. Wychyliłem się nieco i zacząłem zatrzymywać taksówkę. Niestety bezskutecznie, ponieważ ubiegła mnie długonoga brunetka. Nic dziwnego... Taksówkę prowadził facet, a ja nie miałem nóg do nieba, krótkiej obcisłej spódniczki i biustu, jak marzenie. Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie tylko i błyskawicznie wsiadła do samochodu, który zaraz po tym odjechał. Odwzajemniłem uśmiech, choć dopiero po chwili spostrzegłem, że zostałem bez pojazdu i prawdopodobnie będę musiał iść pieszo, o ile znów ubiegnie mnie jakaś seksbomba. W sumie, jeżeli byłbym na miejscu kierowcy, to zrobiłbym to samo. 


 - Faceci... Czy wy się nigdy nie zmienicie? - usłyszałem za sobą znajomy mi głos. Odwróciłem się i ku mojemu zdziwieniu ujrzałem moją starą, ale za to wspaniałą kumpelę.



 - Sarah! - wrzasnąłem jak opętany na widok wysokiej, szczupłej dziewczyny o niesamowitych jasnych włoskach, które okalały jej drobną twarz. Nic się nie zmieniła, odkąd ostatni raz ją widziałem. - Co ty tutaj robisz?



 - Och, to już się nie przywitasz? Ja bym nie ustąpiła tej plastikowej panience - powiedziała stanowczo, ale uśmiechnęła się uroczo.  Tak, jak zawsze się uśmiechała, gdy ją widziałem.



 - No niestety... Taka moja natura - rzuciłem krótko i uścisnąłem ją.



 - Cholera, jak ja dawno cię nie widziałam! Ostatnio chyba u twoich starych, latem, gdy przygotowywaliśmy nasz plan pójścia na studia. Ile wtedy mieliśmy lat? Szesnaście? - spytała i roześmiała się. Wyjęła z kieszeni króciutkich dżinsowych spodenek papierosy i uniosła je ku górze, po czym pomachała nimi przed moim nosem.



 - Tak, szesnaście... Już nie pamiętam, kiedy to było. Miałem takie ambicje! Moi starzy zawsze chcieli, żebym został lekarzem tak, jak ojciec... - mruknąłem i roześmiałem się, gdy w głowie przywoływałem wspomnienia.



 - Ach, tak... Pamiętam to… A tak w ogóle, to gdzie się wybierasz, Tony? - rzuciła i ponownie uśmiechnęła się, a ciepły wiatr poruszył jej kosmyki włosów. Podała mi jednego camela, którym krótką chwilę po tym zaciągnąłem się wspaniale.



 - Jadę odwiedzić starych na Manhattanie. Skończyła mi się forsa, a niedługo zbliżają się moje sesje. W ogóle miałem nadzieję, że jakoś odpocznę od Jareda. Mam go cholernie dość... – westchnąłem i wypuściłem dym z płuc.



 - A właśnie... Co u niego? Pokłóciliście się? - spytała i zaciągnęła się camelem.



 - Tak jakby. Wiesz, jaki on jest… Zabawny, ale do pewnego momentu. – chciałem coś jeszcze dodać, ale brakowało mi słów. Niezręczną ciszę przerwała Sarah:



 - Jak chcesz, to odprowadzę cię kawałek. W sumie i tak nie mam nic ciekawego do roboty, a dawno się nie widzieliśmy. Jak sądzę mamy co nadrabiać.



 - A może pojechałabyś ze mną? Moi starzy cię uwielbiają! Ojciec miał bzika na twoim punkcie. Poprawisz mi u nich reputację. – zażartowałem, po czym ponownie zaciągnąłem się papierosem.



- No coś ty. Twoi rodzice, nie starzy, mieli mnie za słodką dziewczynkę, ale to było, gdy miałam jakieś dziesięć lat! Teraz niestety już nie wyglądam tam przyzwoicie. Nadużywam tych cudeniek – uniosła ku górze paczkę camelów – i nie jestem już taka grzeczniutka.



- Sarah, daj spokój. Zawsze miałaś swoje „dwa oblicza”, pamiętasz? – zagadnąłem.



- Tak, wiem… Ale niestety moi STARZY dowiedzieli się już o tym ‘drugim’ obliczu… Ale skoro twierdzisz, że wciąż mnie dobrze wspominają, to mogę z tobą jechać – powiedziała dość cicho, ale później z wielkim entuzjazmem.



- Wiedziałem, że na ciebie można liczyć – dodałem i objąłem ją ramieniem.


           O dziwo, udało nam się szybko złapać taksówkę. Niedbale rzuciłem kierowcy adres, po czym zajęliśmy miejsca. Pogrążyliśmy się w miłej pogawędce, wspominając dawne lata. Kątem oka podziwiałem jak zmienia się wygląd dzielnic, od tych biedniejszych aż do Manhattanu, dzielnicy, którą zawsze wspominałem nie najlepiej. Bogate dzieciaki, bankiety, uroczyste przyjęcia, sławni ludzie. Nigdy mi niczego nie brakowało, ale czułem się zagubiony w tym mieście. Zawsze uważałem, że po prostu odstaję od reszty, jestem inny niż tamtejsi ludzie.



 ***



            Po dojechaniu na miejsce zapłaciłem kierowcy należytą mu kwotę, po czym wysiedliśmy z żółtej taksówki. Przed nami znajdował się olbrzymi wieżowiec, w którym moi starzy mieli trzy piętra, a raczej cały apartament. Wjechaliśmy ogromną windą i przywitałem się z władzą, którą dobrze znałem. Razem z Sarah udaliśmy się do apartamentu moich starych. Otworzył mi ojciec. Wyglądał, jakby dopiero przyszedł z pracy albo miał do niej iść. Tak to już jest, kiedy ma się rodziców pracoholików. W sumie nie byli nimi, ale zawsze ich za takich ludzi uważałem. Poświęcali mi miało czasu w okresie dojrzewania emocjonalnego, kiedy najbardziej potrzebowałem ich słów. 


 - Cześć tato, jest mama? – spytałem, wchodząc do domu. Jeśli w grę wchodzą pieniądze, lepiej jest rozmawiać z kobietą. Przywitałem się ‘należycie’, choć moje słowa powitalne nie należały do najlepszych, jak sądziłem. Nawet Sarah skrzywiła się nieco i przygryzła wargę.



 - Witaj synu. Może od tego zaczniemy naszą rozmowę? – powiedział z przesadnym entuzjazmem. - Jest w pracy – dodał. – Masz jakiś problem? Tylko streszczaj się, bo wychodzę niedługo. Mam spotkanie, ale wrócę.



- Dzień dobry… - mruknęła cicho Sarah, która stała za mną, choć jej nie zauważyłem. Ojciec jak sądziłem również, bo zawsze witał ją pierwszą.



- Sarah? Dziecko drogie, co u ciebie słychać? – rzucił zaskoczony, a zarazem podekscytowany. Ulżyło mi trochę, bo miałem nadzieję, że Sarah poprawi mu humor.


- Wszystko w porządku, dziękuję – powiedziała i posłała jeden z tych jej olśniewających uśmiechów.


- To wspaniale… - obwieścił, a później zwrócił się do mnie. – Chciałeś porozmawiać, tak?
W odpowiedzi skinąłem głową.


            Usiadłem z ojcem na skórzanej kanapie, zastanawiając się, jak sprawnie odbyć tą rozmowę. Sarah, udając, że nie interesuje ją ta rozmowa podeszła do półki z płytami dvd i zaczęła szukać jakiegoś filmu do obejrzenia. 


 - Zaczynają mi się egzaminy na studiach i dlatego chciałem was prosić o wsparcie finansowe – zacząłem oficjalnym tonem trochę niepewnie. Zazwyczaj odwiedzałem starych tylko z tego powodu, ale chciałem zachowywać się jak wzorowy syn.



 - Rozumiem, oczywiście prześlę ci pieniądze, synu. Ale mógłbyś już sobie znaleźć pracę a nie włóczyć się po mieście w wolnym czasie – skomentował ojciec. Jak zwykle wkurzył mnie oskarżeniami o lenistwo. Miał wciąż do mnie ukryte pretensje, że wybrałem inne studia, a nie medycynę.



 - Studia pochłaniają mi znaczną część dnia, nie opłaca mi się pracować za grosze, kiedy wy zaoferowaliście mi pomoc – rzuciłem. W końcu, gdyby chcieli nie musieliby już w ogóle pracować. Pieniędzy starczyłoby chyba do końca życia, ale starzy powtarzali mi w kółko, że nie robią tego tylko dla forsy, lecz również dla satysfakcji i pomocy innym. Akurat…



 - Mam tylko nadzieję, że skończysz studia i zaczniesz poważne życie, Anthony. – powiedział z odrobiną smutku w głosie. Hmm.. że niby ja nie poradzę sobie w dorosłym życiu? Praca, rodzina? No w sumie brzmi to trochę absurdalnie, jak dla mnie, ale to z wiekiem zmieni. Mam nadzieję, że się zmieni…



 - Miło, że wpadłeś w końcu do domu. – powiedział, wstając i odchrząknął. – Ja muszę już iść, ale możecie tu zostać, jak długo chcecie. Zadzwonię do obsługi, to przygotują wam jakiś miły pokój.


- Tato, dwa pokoje… - wtrąciłem, a Sarah popatrzyła na mnie kręcąc głową, ale uśmiechnęła się niezauważalnie.


- W porządku, mogą być i dwa – powiedział i uśmiechnął się do mnie sztucznie, choć tak zwykle się uśmiechał.



 - Dzięki tato. A nie wiesz, kiedy wróci matka? – Mimo to, że całkiem sprawnie udało mi się załatwić główny cel mojego przybycia tu, i tak chciałem z nią porozmawiać. Bardzo rzadko się widywaliśmy, gdyż jako bizneswoman nie miała czasu dla dziecka, aczkolwiek bardzo dobrze nam się układało. Miałem z nią o wiele lepsze stosunki, niż z ojcem. W dzieciństwie nawet kryła mnie przed nim, gdy wywinąłem jakieś głupstwo. Była po mojej stronie, dzięki temu ojciec nic nie wie o moich hecach.



 - Pewnie wróci nad ranem – rzucił udając się w stronę drzwi. – Do zobaczenia później – dodał i wyszedł.



 - Nic się nie zmienił ten twój ojciec. Zawsze ten sam, surowy, chociaż i miły, wyrozumiały tatusiek. Zdziwiłam się, że mnie pamięta no i dobrze wspomina – zagadnęła z uśmiechem.


- No tak. W końcu podobno człowiek nigdy się nie zmienia… - westchnąłem i rozejrzałem się po apartamencie, który był ogromny, a zarazem bogato urządzony.


- Gdzie możemy tutaj zapalić i napić się czegoś mocniejszego? – spytała mnie Sarah, chociaż nieco zaskoczyło mnie to, co powiedziała. Uśmiechnąłem się łobuzersko.


- Chyba znam takie miejsce…


Aut. Po przerwie kolejna notka. Krótka, ale wprowadza do dalszych przygód bohaterów. Mamy nadzieję, że przypadnie wam ona do gustu. Miłego czytania :)

4 komentarze:

  1. notka niby w której nic się nie dzieje, jednak nie jest nudna ;)
    już mówiłam, że nie podoba mi się ten typ człowieka co tylko imprezuje, a potem chce pieniążki od rodziców? na pewno ;) czekam jak to podejście do życia Jareda się zmieni ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. podziwiam taki styl pisania. Masz talent.
    Nie dostrzegłam też błędów ortograficznych itp.

    Fabuła też ok! Nawet dobry pomysł by opisać rodziców... mam nadzieję, że akcja zacznie się rozkręcać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo podobał mi się ten rozdział. Może faktycznie akcja nie pognała do przodu, ale na nudę nie było co narzekać.
    Czy Tony znowu musiał prosić rodziców o pieniądze? Nie podoba mi się to. W końcu jest dorosły. Mógłby w końcu się usamodzielnić, no, ale widocznie ten typ tak ma. Dobrze, że chociaż na chwilę odsunął się od Jareda. Może dobrze mu to zrobi?
    Poznaliśmy również nową postać - Sarah. Wydaje się całkiem ok.
    No to czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajny rozdział. :). Czekam na kolejny. ;D. Proszę informuj mnie o nowych rozdziałach w zakładce "informowanie" z prawej strony, z góry dziękuję. ;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń