29 czerwca 2012

Rozdział 1

UWAGA! ROZDZIAŁ POPRAWIONY, WIĘCEJ INFORMACJI NA KOŃCU NOTKI!

          Obudziłem się w mieszkaniu Jareda. Leżałem na podłodze przykryty jakimś brudnym, zniszczonym kocem. Spał obok mnie, a wokół niego stały puste butelki po piwie,a gdzieniegdzie kawałki szkła, puste paczki po papierosach, jak i ubrania.Jared był moim najlepszym kumplem. Znałem go od dziecka i to właśnie on sprowadzał mnie na złą drogę. Próbowałem się sprzeciwiać, ale nigdy nie żałowałem tych dni, w których imprezowaliśmy bez ograniczenia, piliśmy, paliliśmy i Bóg wie co jeszcze robiliśmy. Chciałem uniknąć takiego stylu życia, ale stało się tak, że za każdym razem nie mogłem temu odmówić. Wkręciłem się w ten rytm i popadłem w rutynę. Moi starzy nigdy o tym nie wiedzieli. Nie interesowali się zbytnio moim życiem prywatnym. W sumie to nawet się cieszę, że mają mnie za wzorowego syna,co bardzo mi się uśmiecha, gdyż często sypną mi forsą. Jest mi to bardzo na rękę, ponieważ za bardzo nie palę się do pracy, ale potrafię być uczynnym i pracowitym. Przykładem mogą być moje studia…

***

          W kącie siedziała jakaś dziewczyna. Nie rozpoznałem jej twarzy, bo była cała wymalowana szminką. Prawdopodobnie spała. Stwierdziłem tak, ponieważ majaczyła coś pod nosem i poruszała dziwnie ręką. Myślałem sobie, że była to siostra Dylana Thomasa, Ashley, ale ta laska wyglądała nieco starzej. Dostrzegłem  także chłopaka, który był w samych majtkach.Spoczywał na stole i wydawałoby się, że umarł, gdyż nie wykazywał żadnych funkcji życiowych. Nie przejąłem się nim za bardzo. Uznałem, że po prostu zasnął i niedługo się obudzi, jak to zawsze bywa.


          Cała podłoga była kolorowa lepka od różnych napoi, które były porozlewane po całym pomieszczeniu. Przetarłem lekko oczy i zobaczyłem, że jestem w samych spodniach, które nie prezentowały się wspaniale. Poczochrałem włosy, które wydawały mi się obce. Były sztywne i jak twierdziłem sterczały mi we wszystkie możliwe strony. Podniosłem swoje obolałe ciało i z trudem wstałem. Boso ostrożnie próbowałem omijać przeszkody, które napotykałem dosłownie wszędzie.Począwszy od szkieł i petów, a skończywszy na jakichś stanikach, czy Bóg wie co. Tak więc szedłem w stronę łazienki, gdzie mógłbym się odświeżyć, a później wyrwać się z tego paskudnego miejsca. Pociągnąłem za klamkę i zobaczyłem coś, a raczej kogoś kto najwidoczniej spał w kabinie prysznicowej. Nie wiedziałem czy to była dziewczyna, ale ta osoba miała nieco dłuższe włosy, umazaną ciemną twarz, była skulona. W ręku ściskała jakąś flaszkę. Pokręciłem z zniesmaczeniem głową i zakląłem pod nosem. Zwróciłem się w stronę umywalki, skąd wyjąłem resztki po papierosach i odkręciłem kurek. Usłyszałem delikatny, kojący dźwięk strumienia wody. Spojrzałem w lustro, na którym widniały jakieś wyrazy napisane szminką, ale pismo było tak nieczytelne, że nie byłem w stanie, a po drugie nie miałem ochoty, by to czytać. Przemyłem zmęczoną twarz wodą i już nawet nie szukałem ręcznika, bo bałem się co zobaczę, gdy go znajdę. Udałem się z powrotem do głównego pokoju, którego mój najlepszy kumpel, Jared nazywał salonem. Pokręciłem się nieco po nim w poszukiwaniu mojej koszulki. Znalazłem ją. Leżała na małym, drewnianym stoliku. Z daleka wyglądała jak szmata, którą tylko można by było umyć podłogę. Wziąłem ją do ręki i poczułem dziwny smród.Była przesiąknięta moimi papierosami, ale mało tego. Cuchnęła jeszcze czymś, co było okropne, ale nie miałem wyjścia. Musiałem ją założyć. Przecież nie mógłbym paradować tak po ulicy. Włożyłem koszulkę. Pozostało mi jeszcze znaleźć tylko moje buty. W krótkim czasie odnalazłem je. Bałem się, że będą wyglądać gorzej,ale nadawały się jeszcze do chodzenia. Wsunąłem je na gołe stopy i pomknąłem w stronę mojego kumpla.

          Jared leżał wciąż na ziemi i prawie w ogóle się nie ruszał. Szturchnąłem go palcem w plecy, lecz on tylko wydał z siebie jakiś dziwny dźwięk i mamrotał coś pod nosem. Strzeliłem go więc w twarz. Wydawało mi się, że zrobiłem to za lekko, ale on zawył niemiłosiernie.Reszta osób w salonie nawet nie drgnęła.

- Aa! Co jest do cholery?!– wrzasnął jak opętany i z trudem otworzył powieki, po czym mętnym wzorkiem spojrzał na mnie swoimi zielonymi oczami.

- Pobudka, stary. Koniec imprezy – powiedziałem dość cicho i uśmiechnąłem się krzywo, sztucznie. Byłem nieco na niego wkurzony po zeszłej nocy. Jared popatrzył na mnie jak na idiotę,ale w końcu sam stwierdził, że to on wyszedł na kompletnego dupka.

- Co ty kur… co ty pleciesz, Tony? – wymamrotał przez zaciśnięte zęby z dziwnym wyrazem twarzy.Twarz miał bladą i sfatygowaną. Stwierdziłem, że jeszcze nie kontaktował za dobrze, bo wciąż w ręku trzymał pustą butelkę. Pochyliłem się nad nim.

- Jared, chłopie…oprzytomnij. Już ci mówiłem, że te całe imprezy nie wpływają na nas dobrze.Znów mnie w to wciągnąłeś… - wycedziłem. Chciałem mu wygarnąć wszystko, ale wiedziałem, że teraz nie jest w pełni sobą.

- Daj spokój, przecież świetnie się bawiliśmy… - uśmiechnął się i strzelił mi sójkę w bok. Westchnąłem tylko głośno i wyjąłem mu butelkę z ręki.

- Ale ja nawet nie pamiętam, co robiłem! Mam tego dość, wychodzę – obwieściłem, wstałem i udałem się w stronę wyjścia.

- Tylko nie mów, że ci się nie podobało, stary! – rzucił Jared, a jego głos rozniósł się po całym mieszkaniu. Otworzyłem główne drzwi prowadzące na klatkę schodową, w których zamek był uszkodzony i trzasnąłem nimi jak najmocniej.

***


          Wyszedłem na obskurną, ciemną ulicę. Nawet słońce nie zaglądało w tę okolicę. Skierowałem swoje kroki w stronę małego kiosku, w którym całymi dniami siedziała starsza pani, w wolnych chwilach czytając gazety. Kiedy podszedłem spojrzała na mnie dziwnie, ale nie dając po sobie poznać mojego zakłopotania wymieniłem z nią kilka miłych słów i za monety znalezione w kieszeni spodni, (a nie było ich za wiele) kupiłem czystą wodę w butelce. Usiadłem na ławce. "Dzień jak co dzień", pomyślałem. Powlokłem się do swojego mieszkania. Kiedy szedłem jakaś dziewczyna uśmiechała się do mnie. Była to wysoka i długonoga blondynka o dużych jasnych oczach. Nie miałem ochoty nawet z nią rozmawiać, więc nie wykazywałem zainteresowania. Normalnie bym do niej zagadał, ale nie tym razem.Byłem zmęczony niewyspany i pragnąłem tylko dość do domu, by odpocząć. Chciałem w końcu zakończyć to całe imprezowanie i wziąć się w garść, uporządkować moje cholerne życie.

          Tułałem się szarymi uliczkami Nowego Jorku i powoli zbliżałem się do celu, którym było moje małe, ale za to przytulne mieszkanie. Wcześniej jednak zahaczyłem o jakiś sklep i kupiłem tanie papierosy, gdyż ledwo wystarczyło mi forsy. Wypaliłem po drodze dwa, bo nie mogłem więcej. Brakowało mi nikotyny, ale tego cholernego gówna nie dało się wdychać.

          W końcu doszedłem do swojej chaty. Wszedłem schodami na górę i począłem szukać kluczy. Na szczęście udało mi się je znaleźć w tylnej kieszeni moich poniszczonych spodni. Udałem się do środka, zamknąłem drzwi, zdjąłem buty i rzuciłem się na łóżko. Nie pospałem długo, gdyż obudził mnie dziwny telefon…

          Aut. Pierwszy rozdział, czyli początek. Mamy nadzieję, że spodoba się Wam nasz styl, jak i historia. Na początek może wydać się trochę monotonne, dziwne, ale chciałyśmy wprowadzić jakoś, tak na początku. Mogą wystąpić wszelkie błędy, gdyż jesteśmy tylko ludźmi... 
Zapraszamy do zapisania się w ramce obok (Stali czytelnicy), gdzie automatycznie będziecie powiadamiani o nowych notkach.

INFO:
Blogspot płata nam figle i opublikował się nie ten rozdział co trzeba...
Przepraszamy za to, ale plus dla Was, że już wiecie troszku więcej, choć nie do końca.
Na przyszłość będziemy wszystko dwa razy sprawdzać.

9 komentarzy:

  1. Link do waszego bloga pozostawiłyście na moim blogu Niewidzialnistory.blogspot.com dlatego postanowiłam zajrzeć i nie żałuję. Pierwszy rozdział bardzo mnie zaciekawił, piszecie w fajnym, lekkim stylu. Przyjemnie się czyta. Szablon jest genialny, bardzo przyciąga czytelnika. Bardzo dobrze opisujecie rzeczywistość wokół bohatera. Pozostaje mi jedynie dodać was do linków i obserwowanych ;) Pozdrawiam i czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  2. Współczuję Jaredowi, że musi sprzątać po takiej imprezie. Przynajmniej nie będzie się nudził przez cały dzień, ewentualnie zadzwoni po sprzątaczkę. Człowiekowi takiemu jak Tony to jednak jest dobrze w życiu. Robi co chce, ostro imprezuje, a rodzice uważają go za ideał i nawet dofinansowują. Wciągnęłam się w ten rozdział, a tu już koniec. Ciekawa jestem kolejnej części. Życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Cóż, faktycznie w poprzedniej wersji rozdziału były pewne nieścisłości i momentami nie wiedziałam o co chodzi, teraz to rozumniem. Pomyłki się zdarzają. Co do tego co teraz przeczytałam, to niezłe. Ja także współczuję Jaredowi. Początek może i jest trochę mmotonny, ale to nic i tak dalej będę czytać, gdyż notki nie są zbyt długie i w końcu to trudne, a właściwie niemożliwe, by opowiedzieć jakąś sensowną historię bez takich 'codziennych' wstawek. Czekam na kolejną notkę i dodaję się do 'Stali czytelnicy'. Pozdrawiam. Xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Cóż tu dużo mówić , wszystko zostało napisane wyżej :)) .. Normalnie mnie zatkało .. pierwszy raz czytam takie opowiadanie co przyprawia mnie o dreszcze . Ten rozdział jest po prosu cudowny <3 Z niecierpliwością czekam na kontynuację ;)

    Zapraszam do mnie :

    http://nextlevelxd.blogspot.com/

    Obserwujemy ?

    Pozdrawiam Neo.xdd

    OdpowiedzUsuń
  5. Pomyłki zdarzają się każdemu ;)
    No cóż, rozdział mi się spodobał.
    No to impreza musiała być naprawdę przednia. Nie zazdroszczę późniejszego sprzątania po niej.
    Trochę współczuję Toniemu, że przyjaźni się z takim człowiekiem jak Jared. Chociaż chyba nie ma na co narzekać. Imprezuje, a rodzice i tak mają go za ideał i ciągle finansują. Ciekawe czy kiedyś wyjdzie to na jaw.
    Czekam na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam
    http://kwiat-smierci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Kac po takiej imprezie to na pewno będzie mocny, prawdopodobnie taki sam, jaki burdel w domu po niej został, he he.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. To pierwszy rozdział, a on jest przeważnie jednym z tych gorszych. Blogerzy z czasem polepszają swoje pisanie poprzez doświadczenie i można śmiało zaobserwować to na prawie każdym blogu. Po przeczytaniu tej publikacji zatkało mnie, bo jeśli powyższa teoria i tutaj się sprawdzi to co za perełkę będziemy mogli zobaczyć za kilka miesięcy?
    Z wielką ochotą proszę o informowanie mnie o nowych rozdziałach na blogu.
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Trafiłam tutaj przez przypadek, ale widzę, ze zostanę ;)
    jestem ciekawa co dalej się będzie działo, chociaż przyznam, że nie lubię ludzi prowadzących taki styl życia... jednak widzę, że to nie o to tutaj będzie chodziło, a wasz styl pisania bardzo mi się podoba ;)
    Jeżeli macie zapraszam do mnie www.historiahilaryrose.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń